Zenek rano wstaje, podchodzi do okna i mówi sam do siebie: – Dzisiaj jest piękny dzień, dziś by to mogło wyjść… – Co tam bełkocczesz pod nosem? – przeciąga się w łóżku małżonka. – A nic, mówię, jaki jest dzisiaj piękny dzień i że dziś by to mogło wyjść – odpowiada. – Ale że co by mogło wyjść? – nie rozumie żona. – To przecież Ty mówiłaś, że jednego pięknego dnia się spakujesz i stąd spierdolisz…